Riot Games opuszcza dobrze sobie znany teren rozgrywki MOBA i przechodzi na zupełnie nowy teren, tworząc sieciowy FPS Valorant. Już trwają jego beta testy. Gra nieustannie jest porównywana do popularnego Overwatcha Blizzarda, ale także do nowego Counter Strike’a (CS:GO). Sprawdzamy, na ile sensowne są to porównania i co oryginalnego możemy znaleźć w nowej grze twórców legendarnego League of Legends.

Co to jest Valorant?

Jak napisaliśmy we wstępie, Valorant należy do gatunku sieciowych, taktycznych FPS-ów. Rozgrywka ma polegać na przeciwstawieniu sobie dwóch pięcioosobowych drużyn, które składają się ze zróżnicowanych bohaterów (ich liczba ma stopniowo wzrastać). Na kilku zaproponowanych przez twórców mapach gracze będą mierzyli się w trybie znanym z CS:GO, czyli wariacji na temat klasycznego „rozbrajania bomby”. Jedna drużyna próbuje ją podłożyć i obronić do czasu wysadzenia, druga stara się ją przed tym powstrzymać.

Do tej pory twórcy przedstawili trzy mapy, ale już krążą pogłoski o czwartej. Każda z nich oferuje kilka ścieżek dotarcia do celu:

  • dwie na miejsce detonacji A,

  • dwie na miejsce detonacji B oraz

  • jedną środkową.

Bohaterowie Valorant

Protagoniści w grze Riot Games nazywani są agentami. Przed rozpoczęciem meczu gracze muszą wybrać jednego, którego później poprowadzą do zwycięstwa. Nie ma możliwości zmiany postaci w czasie trwania meczu, więc należy podjąć przemyślaną decyzję. Pula agentów będzie się z czasem powiększała, a kolejnych gracz odblokuje wraz z postępami w rozgrywce.

Każdy z bohaterów (podobnie jak w Overwatchu) posiada swoje specjalne umiejętności, z których może korzystać podczas meczu. Większość z nich nie ma jednak tak wielkiego znaczenia podczas walki, służą głównie jako sposób uzyskania przewagi taktycznej. Każda postać ma dostęp do czterech „talentów”, z których jeden jest superumiejętnością ładowaną poprzez zabijanie przeciwników, a trzy pozostałe są zdolnościami odnawialnymi w czasie.

Poza umiejętnościami i wyglądem agenci niczym się nie różnią. Nie mają większych i mniejszych hitboxów ani nie poruszają się z różnymi prędkościami, jak ma to miejsce w Overwatchu.

Strzelanie w Valorant

Jeśli chodzi o to, co najważniejsze, Valorant w dużej mierze przypomina Counter Strike’a. Na początku gry gracze kupują uzbrojenie, z którego będą korzystali podczas rundy. Każda broń ma swój specyficzny sposób strzelania, czyli trafimy na standardowe różnice w wielkości odrzutu, celności, sile ognia itp. W efekcie korzystanie z poszczególnych pukawek wymaga kilku chwil na zapoznanie się z nimi i wyczucie ich specyfiki.

Ciekawą odmianą jest natomiast to, że wiele broni posiada alternatywny tryb ognia. Dzięki niemu gracz lepiej dostosuje się do sytuacji panującej na mapie, a sama rozgrywka ulega większemu zróżnicowaniu.

Co ciekawe, z dnia na dzień, popularny stał się boosting w Valorant. Najczęściej usługa oferowany jest przez platformy specjalizujące się w Boosotingu w Lolu, chociażby: https://eloboost24.eu/valorant/rank

Oprawa graficzna Valorant

Gra swoim stylem dużo bardziej przypomina produkcję Blizzarda niż CS:GO. Oprawę można by także porównać do popularnej strzelanki Team Fortress 2. Gracze zobaczą więc wyraźny i kolorowy, przyjemny dla oka styl. Wygląd postaci jest dopracowany i łatwo można je od siebie odróżnić, a mapom również nie brakuje detali. Ponadto twórcy starają się, aby gra działała płynnie na jak największej ilości komputerów.

Podsumowanie

Mimo że Valorant czerpie garściami ze znanych i uwielbianych przez graczy produkcji, robi to w oryginalny, wyjątkowy dla siebie sposób. W efekcie dostaniemy do ręki grę ciekawie urozmaicająca gatunek sieciowych FPS-ów nastawionych na taktyczną rozgrywkę. Z rąk Riot Games może wydostać się bardzo solidny konkurent dla innych strzelanek tego typu.